czwartek, 16 czerwca 2011

Poprzedni palnik

W zeszłym roku podczas naszego wyjazdu używaliśmy takiego oto wynalazku na naftę:




Palnik miał tę wadę, że aby postawić garnek trzeba było pomagać sobie śledziami od namiotu, a i prawidłowe rozpalanie zabierało sporo czasu. Gotowanie na nim trwało dość długo i wymagało pilnowania, ponadto nie dało się regulować płomienia. Jest też dość nafto -żerny

Oczywiście ma też swoje plusy. Jest bardzo lekki, zajmuje prawie pomijalnie mało miejsca,  dostępność nafty nie stanowi problemu. No i ani razu nas nie zawiódł. Paweł zapłacił za niego jakieś 15zł  plus 2 albo 3 litry nafty na 7 dni i mogliśmy cieszyć się ciepłymi posiłkami o każdej porze dnia.

0 komentarze:

Prześlij komentarz